Ten wyjazd był od początku wyjątkowy. Co prawda, do Wetliny dotarliśmy w sposób wielce tradycyjny, tj. pociągiem do Sanoka i dalej autobusem, ale była to wyprawa międzynarodowa. A wszystko to za sprawą znajomości Artura, który dokoptował do naszej trójki (był z nami jeszcze Marek) kolegę z dalekiego Wietnamu. Tung, bo o nim tu mowa, stawił się tak jak my na Dworcu Wschodnim i tak rozpoczęliśmy tę nową podróż.
Jeszcze w Cisnej dotarło do nas, że ta wyprawa będzie miała dodatkowe smaczki. Widoki z okien autobusu były niczego sobie, a jednak czegoś im brakowało. Śnieg zimą w Bieszczadach wydaje się czymś tak naturalnym, że nie ma co na ten temat się rozpisywać. Za oknem naszego autobusu było pięknie. Krajobraz jawił się kolorami błękitu (to niebo) oraz żółci i czerwieni (to na ziemskim padole). Śnieżnej bieli jak na lekarstwo; właściwie to jej nie było.
W Wetlinie, Marek z Arturem pomni zeszłorocznego smakowania grzańca w Chatce Puchatka, od razu skierowali swe kroku ku monopolowemu. I lekki zawód- zamknięty. Od miejscowych dowiedzieliśmy się jednak o drugim sklepie w Wetlinie, zatem raźno tam ruszyliśmy, zwłaszcza, że obok rozpoczynał się szlak na Orłowicza. Po zaopatrzeniu się w niezbędne zapasy ruszyliśmy więc żółtym szlakiem na połoninę.
Podróż była przednia- szliśmy jak latem, szybko nabierając wysokości. Tuż pod grzbietem leżało nawet trochę śniegu, który razem z trzaskającym mrozem przypomniał nam o panującej zimie. Idąc już połoniną mogliśmy podziwiać zachód słońca, co dodatkowo nam poprawiło humory.
W samej Chatce wyjątkowy tłok. Jakaś szkolna wycieczka i kilka grupek indywidualnych turystów sprawiło, że z trudem załapaliśmy się na wolne prycze. Właściwie to wszyscy poza Markiem, który musiał dzielić swoją z pewnym gościem. No, Marek człek z zasadami długo nie mógł pogodzić się z tym faktem, ale wreszcie jakoś zległ obok gościa.
Zanim jednak poszliśmy spać, skonsumowaliśmy przyniesione w pocie czoła wina. To był cały rytuał- grzanie na piecyku, smakowanie itd. Może tłum turystów zaburzał nieco nasze przeżywanie tej chwili, ale ogólnie nie było źle.