Wracając przekraczamy po raz trzeci tego dnia Wetlinkę (tym razem bez żadnych niespodzianek) i już za chwilę wdrapujemy się na Falową. Długo i upierdliwie, ale bez większych sensacji. Z Falowej ostro w dół do Dołżycy. Tutaj okazuje się, że nie ma co liczyć na autobus do Cisnej, zatem kilka kilometrów idziemy pieszo asfaltem. Po godzinnym marszu jesteśmy w Cisnej. W schronisku prysznic, później w "Siekierezadzie" piwo i "U Trolli" obiad. Muszę przyznać, że ta druga knajpa jest lepsze od "kultowej" Siekierezady. Zwłaszcza taki jeden Troll siedzący przy naszym stole. Zapomniałem wziąć aparat. Szkoda, byłoby fajne zdjęcie.