Geoblog.pl    Albert69    Podróże    Słowacja 2003    Na Krywań
Zwiń mapę
2003
14
sie

Na Krywań

 
Słowacja
Słowacja, Krywań
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 385 km
 
Podróż na Krywań rozpoczynamy od uroczej ścieżki wokół Sztrbskiego Jeziora z piękna panoramą na Tatry. Samo podejście na Krywań jest łatwe chociaż bardzo uporczywe. Cały czas krok za krokiem pod górę. Natężenie turystyczne wzrasta z każdą chwilą. Za Małym Krywaniem oczom naszym ukazuje się Krywań upstrzony frustratami chcącymi zaliczyć kolejny tatrzański szczyt. Szybko i umiejętnie mijamy grupki owych desperatów. Dla mnie jest to rodzaj zabawy. Marek klnie na czym świat stoi, domagając się poważnego ograniczenia ruchu turystycznego na obszarze Tatr.
Wreszcie jest i Krywań! Szczyt na swój sposób uroczy. Dzieli Tatry jakby na dwa różne światy: kamienne i surowe, przypominające nieco krajobraz księżycowy, Tatry Wysokie oraz łagodne, podobne nieco do Bieszczad, Tatry Zachodnie. Ze szczytu obserwujemy ponownie urocze niziny węgierskie. Po drugiej jednak stronie dostrzegam rąbek swej ukochanej ojczyzny! I serce zaczyna mu szybciej bić. I chciałbym tak rzucić się przed siebie, objąć ramionami to wszystko i popłynąć ku Polsce! Po krótkim zastanowieniu nie robię tego jednak. Rozpoczyna się powrót. Tuż pod szczytem ruch jak na Marszałkowskiej. Szybko i sprawnie mijamy jednak całe zastępy turystów i bez problemów wracamy na kwaterę.
Następnego dnia Polski Grzebień i Mała Wysoka. Na początku dochodzimy do Śląskiego Domu. Schronisko to jest ewenementem w skali światowej. Olbrzymia bunkro- stodoła w stylu koszmarno- nijakim straszy swym wyglądem turystów hasających po okolicy. Tuż przed tym dziwem dopada nas po raz pierwszy podczas tej wyprawy deszcz. Trzeba założyć kurtki. Deszcz nagle zanika na przełęczy Polski Grzebień. Tuż przed przełęczą trzeba było jednak pokonać fragment po bardzo mokrej skale. Tym razem łańcuchy się przydały.
Za przełęczą szlakiem łącznikowym kierujemy się na Małą Wysoką. Podejście łatwe, niestety mgła przesłania okoliczne widoki, a ja tak bardzo chciałem zobaczyć Rohatkę!. Na szczycie dosyć pusto (widać pogoda przepłoszyła turystów). Wokół szara mgła momentami rozcinana czarnymi kikutami okolicznych szczytów. Widok na swój sposób fascynujący i zarazem budzący grozę. Trzeba się jednak zbierać. Zanosi się na deszcz.
Deszcz dopada nas dopiero na Polskim Grzebieniu. Tu chyba cały czas padało. Wygląda na to, że stąpaliśmy przez moment ponad deszczykiem. Zejście po łańcuchach, kilka rad dla podróżujących w górę turystów i po chwili przestaje padać. Teraz prosto na kwaterę. Trzeba tylko jeszcze minąć Śląski Dom. Byle szybciej! Uf! I już można wracać na kwaterę.
Marek obstaje przy podróży do Lewoczy. Od znajomego dowiedział się, iż owo miasteczko jest jednym z cudów świata i teraz nie chce słyszeć o pominięciu tego miejsca w swej podróży. Nie ma wyjścia! Zatem jutro do Lewoczy!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
Albert69
Albert
zwiedził 4% świata (8 państw)
Zasoby: 112 wpisów112 2 komentarze2 676 zdjęć676 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
25.09.2009 - 29.09.2009
 
 
07.05.2008 - 10.05.2008
 
 
28.04.2007 - 02.05.2007